Jeden z mitów dotyczących powstania chipsów głosi, że powstały na skutek kłótni. 24 sierpnia 1853 roku w drogiej restauracji Moon’s Lake House nad jeziorem Saratoga w stanie Nowy Jork kolejowy i parowcowy potentat Cornelius Vanderblit zamówił frytki. Kiedy je otrzymał stwierdził, że są „za grube” i odesłał kelnera z talerzem do kuchni. Kucharz Gorge Crum widząc zwrócone frytki, delikatnie mówiąc się zirytował i w akcie zemsty pokroił „frytki” tak cienko jak pergamin a następnie usmażył na chrupki i posolił. Klient wpadł jednak w zachwyt, a zirytowany kucharz przeszedł do historii jako twórca chipsów.
Vanderblit, niesforny klient oczarowany ultra-cienkimi „frytkami” nie mógł zapamiętać nazwiska kucharza przekształcając jego nazwisko, Gorge Crum, którego zapamiętał to w istocie George Speck, o którym w 1889 roku pisał dziennikarz „New York Herald” okrzykując go „najlepszym kucharzem w kraju”. Speck, choć był niewątpliwe utalentowany, chipsów jednak nie wymyślił. Przepis na „ziemniaczane wióry” odnotowano już w 1817 roku w książce kucharskiej autorstwa angielskiego lekarza Williana Kitchinera, która wydana została także w USA. Twórczynią wykonanych przez Georga chipsów miała być jego siostra – Catherine Wicks (zwana Ciotką Kate) – co podkreślono również w jej nekrologu. Jak głosi kolejna legenda, pierwszy chips wyszedł jej prawdopodobnie przez przypadek – chudy kawałek ziemniaka wpadła patelnię z tłuszczem i usmażył się na chrupko.
Goerge Speck wraz ze swoją siostrą Kate wykorzystał popularność przysmaku, który na złość przygotował marudnemu klientowi i otworzył własną restaurację. Pomysł sprzedawania przekąski wykorzystał także właściciel restauracji „Moon’s Lake House”, w której wcześniej pracował Speck – Cary Moon. Świeżo smażone chipsy pakował on w papierowe rożki. Wieści o nich dotrzeć miały aż na Broadway i sprawiły, że nad jezioro Saratoga „dla chipsów” zaczęli przybywać turyści.
W opowieści jednak dużo jest niejasności i znaków zapytania – zgodzić się należy, że przypomina nieco bajkę. Strzępki informacji, utrwalone w kulturze fragmenty opowieści mieli posklejać w całość marketingowcy firmy St. Regis Company Paper – producenta opakowań chipsów. Historię o Crumie, kłótni z klientem i chipsach, które zdobyły serce bogacza sprzedali w 1973 roku magazynom „Fortune” i „Time”.
Fundamentalną postacią w historii chipsów, która przyczyniła się do ich ogólnoświatowej popularności jest Herman Lay – twórca marki Lay’s. W latach 20. XX wieku chipsy były już popularne i sprzedawane w USA i Wielkiej Brytani w metalowych puszkach. Nijaka Laura Scudder – bizneswoman z Kalifornii wpadła na pomysł, aby chipsy sprzedawać w woskowanych torebkach zgrzewanych ciepłym żelazkiem. Tak zapakowane zachowywały świeżość i nie kruszyły się. Wspomniany Herman Lay początkowo pracował jako sprzedawca chipsów, rozwożąc je do amerykańskich sklepów fordem z wypchanym chipsami bagażnikiem. Po II wojnie światowej za pożyczone 100dolarów odkupił firmę Barrett FoofCompany, mając 23 lata przekształcił ją w H.W Lay & Company. 5 lat później firma zatrudniała już 25 pracowników, a Herman dostarczał już własne chipsy. W 1967 roku zdecydował się na zatrudnienie agencji -, której powierzył stworzenie chwytliwego hasła reklamowego i pierwszej telewizyjnej reklamy Young&Rubicam dla swojej przekąski. W stworzonej reklamie, przebrany za diałba Bert Lahr (znany z roli Tchórzliwego Lwa w „Czarnoksięznku z OZ – 1939) wypowiada słynne zdanie: „Betcha can’t eat just one” (ang. Założę się, że nie zjesz tylko jednego).
Jak twierdzi jednak dziennikarz Sammie Spector użyty chwyt „nie zjesz tylko jednego” nie zaczął się od „laysów”. W 1927 roku użyto już bowiem zdania: „Nie możesz przestać ich jeść” w kampanii reklamowej chipsów wymyślonych przez Leonarda Jappa. Właśnie on, jako pierwszy miał zacząć smażyć chipsy na oleju zamiast na smalcu. Pikanterii nadaje wzmianka, że Japp miał otworzyć fabrykę chipsów za namową samego Al Capone, który chciał sprzedawać je w swoich lokalach.
Do końca lat 50 XX wieku chipsy miały tylko jeden smak – były solone. Co więcej, sól dodawana była osobno, w małej saszetce. Joe „Spud” Murphy, irlandzki przedsiębiorca i właściciel fimry „Tayto” opracował technikę dodawania do chipsów przypraw na etapie ich produkcji. Pierwszym wprowadzonym smakiem były chipsy serowo-cebulowe, po 10 latach pojawił się kolejny smak „salt and vinegar” (solone z octem) – Do dziś są one jednym z ulubionym smaków Brytyjczyków. Historyk żwyności – Nadia Beremstein podkreśla na łamach „The Telegraph”, że nadanie chipsom dowolnego smaku stało się możliwe dzięki wynalezieniu po II wojnie światowej chromatografii gazowej. W 1955 roku wielosmakowe chipsy uznano za „najbardziej sensacyjny nowy produkt w branży spożywczej”.
Od lat 50 chipsy na dobre zagościły jako popularna przekąska. Pojawiły się w wielu odsłonach smakowych: bekonowe, fromage, szczypiorkowe, szynka-cebula, grillowane warzywa, chili i limonka, pepperoni, kebab, burger, paprykowe, i wiele innych. W 2020 roku wartość ogólnoświatowego rynku chipsów wyniosła 30,2 miliarda dolarów. Chipsy są niezdrowe, tuczące, ich nadmierne spożycie może powodować wiele zaburzeń i chorób – mimo to nie potrafmy się bez nich obejść przy towarzyskich spotkaniach czy oglądając film. Zasiadamy z pełną paczką czy miską i zanim się obejrzymy jest pusta. Dlaczego nie potrafimy zjeść tylko jednego? Już „jaskiniowcy” odkryli, że najlepszy posiłek to tłusty posiłek. Jeżeli do tłuszczu dodamy soli … pod jej wpływem w naszych mózgach uwalnia się dopamina – „hormon przyjemności” Mózg postrzega chipsa jako nagrodę, kiedy go dostanie – chce więcej. Dodatkowy czynnikiem jest urokliwa chrupkość.
Parę słów o ziemniakach…
Historia o chipsach nie miałaby miejsca gdyby nie ziemniaki, które przybyły do Europy z Peru w drugiej połowie XVI wieku. Jak głoszą źródła, „dziwne bulwy” jako pierwszy miał wypatrzeć w 1537 roku jeden z hiszpańskich konkwistadorów – Juan de Castellos. Inna opowieść głosi, że na ziemniaki natrafili Hiszpanie poszukujący złota Inków; zauważyli, że ci raczą się „chuño”, czyli ziemniakami w postaci liofilizowanej- właśnie ten przysmak miał być prawdziwym złotem Inków.
„Dziwne bulwy” zaintrygowały w 1588 roku wiedeńskich botaników. Wysyłali je do innych ogrodów botanicznych w Europie, w tym do polskiego Wrocławia. Można w tym miejscu przytoczyć także historię o pojawieniu się ziemniaka na ziemiach polskich, według której jest to zasługa króla Jana III Sobieskiego (panował w latach: 1674-1696). Podczas tzw. odsieczy wiedeńskiej w 1683 roku miał przesłać worek ziemniaków swej ukochanej Marysieńce. Na marginesie dodać można, że królowi zawdzięczamy rozpowszechnienie na ziemiach polskich „sernika” którym raczył się na wiedeńskich ucztach po wygraniu bitwy i przepędzeniu Turków. Do 1600 roku ziemniaki trafiły już do Włoch, Hiszpanii, Belgii, Austrii, Francji, Holandii, Niemiec, Anglii, Szwajcarii, Irlandii i Portugalii. Europejczycy określili i opisali ziemniaka jako ” S. tuberosum”, nie przyjęli go zbyt ciepło i bardzo długo patrzyli na niego jako na pogański wynalazek diabła i czarownic. Dowodem na to ma być fakt, że choć ziemniaka znano, wiedziano, że jest jadalny, nie wykorzystywano go nawet podczas głodu. Jak donosi francuski historyk Fernand Braudel: pomiędzy 1500 a 1800 rokiem Francję nawiedziło co najmniej 40 fal wielkiego głodu, Anglię 17 – pomiędzy rokiem 1523 a 1623. Pomimo to ziemniaki do jedzenia dostawały co najwyżej świnie.
Wielkim fanem ziemniaków okazał się być pruski król Fryderk II Wielki (panował w latach: 1740–1786). Kiedy w 1774 roku Prusy dotknęła fala głodu wydał rozkaz, że chłopi jeść mają kartofle (niem. Kartoffel – ziemniak). Chłopi jednak nie posłuchali swojego króla, który uciekł się do podstępu. Miał podobno rozkazać aby pola z ziemniakami obsadzić wojskiem w nadziei, że wieśniacy uznają je za coś cennego i nocą ukradną. Na grobowcu Fryderyka II w Poczdamie tradycyjnie wykładanych jest kilka kartofli, na pamiątkę faktu, że sprowadził je do Prus. Podobną historię przypisuje się Francuzowi. Królewski agronom i farmacetua Antoine-Augustin Parmentier miał poznać ziemniaki przebywając w pruskiej niewoli trackie wojny siedemnastoletniej (1756–1763), gdzie były obecne w więziennym menu. Legenda głosi, że to właśnie on namówił króla Ludwika XVI i królową Marię Antoninę do sprowadzenia ziemniaków i zaproponował uraczenie gościa dworu – Thomassa Jeffersona – frytkami.
Ziemniak, choć serca czy też bardziej żołądki Europejczyków zdobywał długo – zdobył je całkowicie. Już w 1815 roku ziemniaki stanowiły podstawę menu europejskich robotników i chłopów; ich wielkoobszarowa i monokulturowa uprawa stała się tez fundamentem rolnictwa. W niektórych miejscach w Europie stosowano nawet specjalny nawóz dla optymalizacji ziemniaczanych plonów – ptasie guano importowane z wysp peruwiańskich. Jak zgodnie twierdzą historycy adaptacja ziemniaka i kukurydzy w rolnictwie europejskim przyczyniła się do znacznego ograniczenia powracających klęsk głodu co miało wpływ na wzrost odsetka urodzeń i spadek śmiertelności. Liczba ludności szybowała wciąż w górę, a m.in. dzięki ziemniakowi możliwe stało się jej wykarmienie.
Uprawa ziemniaka nie była jednak całkowicie pozbawiona ryzyka. W 1845 roku pojawiła się plaga „ziemniaczanej zarazy” i innego konesera ziemniaka – stonki ziemniaczanej. Przywiezione zostały do Europy prawdopodobnie z Peru wraz ze sprowadzonym Guanem. Zaraza zasiała spustoszenie na polach ziemniaczanych niszcząc nawet do 80% upraw, spowodowała falę wielkiego głodu w latach 1845-1849 i zabiła miliony ludzi. Przed głodem do USA uciekła znaczna część Irlandczyków- również wielkich ziemniaczanych fanów, którzy uprawę ziemniaka rozpropagowali w Stanach Zjednoczonych.
W trakcie XIX wiecznej emigracji na statkach z Europu do USA, którymi podróżowało się ponad dwa tygodnie podawano coś w rodzaju „chipsów”. Według ówczesnego przepisu ziemniaki należało ugotować, obrać ze skórki, pokroić na drobne kawałki i osuszyć w piecu, w którym piekł się chleb”. Tak sporządzone ziemniaki stawały się suche i twarde, nie psuły się przez długie miesiące i były idealnym menu na długą podróż.
MG
Artykuł źródłowy: P. Dudek, Dlaczego nie da się zjeść jednego? Krótka historia chipsów, [w:] Gazeta.pl